Wiem, jak ważne są spotkania z przyszłymi rodzicami. Kilka lat temu zadzwoniła do mnie pani Ewa, z prośbą o spotkanie.
– Dzień dobry, za dwa miesiące spodziewam się dziecka i chciałabym się z panią umówić, aby porozmawiać o dziecku – delikatny, ciepły głosik zabrzmiał w telefonie – Chciałabym się
dobrze przygotować na przyjście dziecka na świat.
Byłam zaskoczona, nikt wcześniej będąc w takiej sytuacji nie prosił mnie o spotkanie.
– Hmm, marny ze mnie ginekolog – pomyślałam sobie w żartach. Oczywiście zgodziłam się na spotkanie. Zastanawiałam się tylko o czym będę z panią Ewą rozmawiała? Gdyż ja nie miałam
takich dylematów przed narodzinami moich dzieci. Wszystko dla mnie wtedy było jasne i oczywiste.
W końcu nasze umówione spotkanie. Do gabinetu wchodzi wysoka, delikatna i uśmiechnięta młoda kobieta. Siadamy naprzeciwko siebie w głębokich fotelach. Pani Ewa zdradza, że słyszała od wspólnego naszego znajomego jak dużą wagę przywiązywałam do wychowywania i uczenia moich dzieci jak tylko się urodziły i jak to pozytywnie wpłynęło na ich rozwój. Dlatego też postanowiła mnie osobiście poznać i porozmawiać o tym.
– Miło mi, rzeczywiście tak było i jest nadal – odparłam. Nagle w mojej pamięci pojawiły się obrazy z dzieciństwa moich dzieci. Zrobiło mi się ciepło na sercu. Już wiedziałam o czym będziemy rozmawiać… Nigdy nie byłam „przewrażliwioną” mamą, ale budowanie relacji z moimi dziećmi było dla mnie bardzo ważne, tak samo jak ich wychowanie i edukacja. Jeśli po taką wartość ta młoda mama przyszła to chętnie się z nią podzielę – pomyślałam.
Padają pierwsze pytania pani Ewy: o muzykę, o zabawy, o czytanie bajek… od kiedy i jak często? Itd., itd…
Rozmawiamy swobodnie, śmiejemy się. Pani Ewa czasami drąży jakiś wątek…
Spotkanie w miłej atmosferze nie trwa godzinę, a półtorej.
– Do zobaczenia – mówimy do siebie.
To spotkanie uświadomiło mi, że to co dla mnie specjalisty może być oczywiste nie musi być jasne dla młodego rodzica. A z panią Ewą nawiązałyśmy relację, która zaowocowała dalszymi spotkaniami nie tylko z nią…